Stworzenie rankingu najlepszych komedii w dziejach kina jest dość trudnym zadaniem. Nie porywamy się zatem na wskazywanie, które filmy komediowe są najlepsze z najlepszych, lecz przedstawiamy tytuły z różnych epok, utrzymane w odmiennej stylistyce i przeznaczone dla różnych typów widzów. Każdy znajdzie tu komediową rozrywkę odpowiednią dla siebie!
„Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” (2016)
Przedstawiamy włoski hit z 2016 roku od Paolo Genovese. Jest to opowieść o grupie przyjaciół, która pewnego dnia spotyka się na kolacji. Ktoś proponuje z pozoru niewinną zabawę – przyjęcie zasady, wedle której każdy telefon, mail i SMS, który otrzyma dany uczestnik imprezy, będzie widoczny dla wszystkich. Jak nietrudno się domyślić, powoduje to szereg zabawnych a także krępujących sytuacji. Na jaw wychodzą liczne sekrety skrywane przez uczestników kolacji.
Produkcja Genovese okazała się na tyle udana, że nie tylko zawojowała włoskie i światowe kina, ale także doczekała się szeregu remake’ów, które powstały w wielu krajach świata. W tym w Polsce, a nawet na Węgrzech czy w Turcji. Jednak nic nie prześcignie pierwowzoru iskrzącego energią i humorem. Co ciekawe, w jednej z ról w tym włoskim filmie pojawiła się polska aktorka Kasia Smutniak.
„Gliniarz z Beverly Hills” (1984)
Komedia kryminalna z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych, która okazała się prawdziwą katapultą dla kariery Eddiego Murphy’ego. Afroamerykański komik na początku tamtej dekady zdobywał już sporą popularność jako stand-uper, ale dopiero rola detektywa Axela Foleya sprawiła, że stał się kinową gwiazdą z absolutnego topu. Nie może to dziwić, ponieważ inteligentny, sympatyczny, a przede wszystkim żywiołowy stróż prawa z miejsca podbił serca fanów, a „Gliniarz z Beverly Hills” stał się dziełem kultowym i klasykiem gatunku.
Główny bohater przeżywa tragedię, gdy zostaje zamordowany jego przyjaciel. Postanawia odnaleźć sprawców zbrodni i w tym celu udaje się do tytułowego Beverly Hills, bo właśnie tam wiedzie trop. Przebojowy i nie stroniący od żartów Foley daje się we znaki nie tylko przestępcom, ale także miejscowym gliniarzom przywiązanym do rygorystycznego przestrzegania protokołu. Gwarantuje to salwy śmiechu i niepowtarzalny klimat.
„Monty Python i Święty Graal” (1975)
Trupa Monty Pythona to niekwestionowani królowie abstrakcyjnego i absurdalnego humoru. John Cleese, Graham Chapman, Eric Idle, Michael Palin i Terry Gilliam przez lata bawili Brytyjczyków, a także fanów nietypowej komediowej stylistyki z całego świata. Do ich największych dokonań zalicza się program telewizyjny pt. „Latający cyrk Monty Pythona”, w którym prezentowali krótkie skecze. Panowie stworzyli jednak także kilka legendarnych filmów. W tym „Żywot Briana” czy „Sens życia według Monty Pythona”. Wszystkie wyjątkowe, oryginalne i prześmieszne.
W zasadzie można by w tym miejscu polecić kompletną filmografię grupy. My decydujemy się jednak na przywołanie „Świętego Graala”. Jest to pełen ironii i absurdu pastisz legend arturiańskich. Opowieść o rycerzach okrągłego stołu w krzywym zwierciadle. To historia, w której absurd goni absurd, a kultowych scen jest tyle, że nie sposób je policzyć. Jeżeli jesteś fanem dziwacznego, acz inteligentnego żartu, z pewnością pokochasz ten film, podobnie jak wszystko, co kiedykolwiek wyszło spod ręki Cleese’a, Chapmana i spółki.
„Asterix i Obelix: Misja Kleopatra” (2002)
Jest to aktorska adaptacja słynnego francuskiego komiksu i trzeba przyznać, że jedna z najbardziej udanych w dziejach. Film tak samo bawi dorosłego odbiorcę, jak i dzieci. To sprawia, że jest to idealna komediowa propozycja na familijny seans. Tytułowi bohaterowie wyruszają do Egiptu, by pomóc pewnemu architektowi, który otrzymał zadanie nie do wykonania. Kleopatra w wyniku zakładu, który zawarła z Juliuszem Cezarem, nakazała mężczyźnie zbudować wielki pałac w trzy miesiące. Egipcjanin zwrócił się więc po pomoc do dzielnych Galów.
Ten tytuł to niekończący się festiwal scen akcji, zmyślnych wizualnych dowcipów i sytuacyjnego humoru. Ze swoich ról znakomicie wywiązują się tu Christian Clavier czy Gerard Depardieu. Co ciekawe, film zyskuje jeszcze więcej dzięki polskiemu dubbingowi, w którym przemycono wiele dowcipów nieobecnych we francuskim oryginale.
„500 dni miłości” (2009)
Na tej liście nie mogło zabraknąć dobrej komedii romantycznej. W tym filmie Marca Webba spotkali się na ekranie Joseph Gordon-Levitt oraz Zooey Deschanel. To historia miłości, która… nie zakończyła się happy endem. I nie jest to żaden spoiler, ponieważ o tym fakcie widz dowiaduje się już na początku. Ten obraz to inteligentna i pełna uroku wiwisekcja związku, rodzenia się uczucia, kryzysu, zauważanego niedopasowania i wreszcie rozpadu. Depresyjny tytuł? Niekoniecznie. Raczej refleksyjny, a przede wszystkim odznaczający się znakomitym świetnie napisanym scenariuszem. Tu dowcip miesza się z romantyzmem i poważnymi przemyśleniami.
„Kochankowie z księżyca: Moonrise Kingdom” (2012)
Oto kolejny przykład komedii, która nie tyle wywołuje salwy śmiechu przy wykorzystaniu prostego żartu, co czaruje widza unikalnym klimatem. Podobnie zresztą jak wszystkie filmy reżysera Wesa Andersona. Skąpane w pastelowych barwach, zawsze zawierające w sobie galerię nietypowych postaci, ze zdjęciami kadrującymi akcję w taki sposób, jakby widz oglądał przedstawienie w teatrze lub ożywiony dom dla lalek. Umowne pastiszowe światy Andersona wywołują śmiech, ale nie rechot. To raczej delektowanie się feerią barw i dziwacznością bohaterów i ich zachowań.
Tak właśnie jest w „Moonrise Kingdom”, ponieważ film opowiada historię miłosnego uczucia dwojga dzieciaków. Opowieści towarzyszą dźwięki starych płyt, a na ekranie w rolach drugoplanowych pojawiają się takie gwiazdy, jak Edward Norton, Bruce Willis czy Tilda Swinton. Pozycja jest obowiązkowa dla każdego miłośnika Andersona, a dla tych którzy go nie znają, idealny początek przygody.
„Naga broń” (1988)
Nie może tu zabraknąć klasyki filmowej parodii, w tym przypadku drwiącej z kina policyjnego. Jest to pierwszy film ze słynnego cyklu, w którym Leslie Nielsen występuje jako niezbyt rozgarnięty porucznik Frank Drebin w poszukiwaniu spiskowców czyhających na życie brytyjskiej królowej odwiedzającej Stany Zjednoczone. Nie o fabułę tu jednak chodzi, lecz o serię scen pełnych największych idiotyzmów świata. Slapstick, wygłupy, absurd – wszystko to sączy się z każdej sceny i kadru. To rodzaj głupiego dowcipu, który jednych zauroczy, a innych odrzuci. Bez wątpienia jest to jednak szacowny klasyk gatunku.
„Rejs” (1970)
Na koniec propozycja z rodzimego podwórka. Jedna z polskich komedii wszech czasów. Kultowy film Marka Piwowskiego, którego scenariusz był w dużej mierze… improwizowany. Opowieść o uczestnikach tytułowego rejsu to zestaw scen, które niejednokrotnie wydają się bezsensowne. Fabuła zaś wydaje się płynąć donikąd, podobnie jak statek, którym poruszają się bohaterowie. Jest tu jednak tyle uroku i groteski, że nie sposób się nie zakochać i śmiać do łez. Warto sprawdzić tę niezwykłą komedię.
Najlepsze komedie, które warto obejrzeć – podsumowanie
Komedia to pojęcie nader szerokie. Od pastiszu po parodię, od groteski po slapstick. W świecie zabawnych filmów każdy znajdzie coś dla siebie. Proponowane przez nas tytuły bez wątpienia zapewnią wiele radosnych chwil, a przecież to jedynie kilka przykładów z nieprzebranego zbioru filmowego śmiechu. Odnajdziesz tu najlepsze komedie polecane na Netflix, HBO i w innych serwisach online.